Wiele osób nie lubi szpinaku i omija go szerokim łukiem. Ja od czasu do czasu staram się by gościł u mnie na talerzu, ponieważ jest bardzo zdrowy i dostarcza organizmowi wiele potrzebnych witamin i składników mineralnych.
składniki
* 200 g makaronu świderki * ok. 100 g szpinaku mrożonego Iglo * ok. 150 g sera gorgonzola * 5 dużych pieczarek * 1 średnia cebula * 2 ząbki czosnku * 4 łyżki śmietany * szczypta soli * szczypta pieprzu * szczypta ziół prowansalskich
Makaron ugotować al dente w osolonej wodzie. Odcedzić i ostudzić.Na rozgrzanej patelni wlać troszkę oliwy i zeszklić czosnek z cebulą (można także poddusić na wodzie). Kolejnym krokiem jest pokrojenie i dodanie na patelnię pieczarek. Następnie dodać do tego szpinak, który jest zamrożony. Kiedy odparuje z niego woda dodać 150 g sera gorgonzola. Lekko rozgnieść go widelcem i smażyć do uzyskania jednolitej masy Kiedy uzyskamy jednolitą masę dodajemy śmietanę i co jakiś czas mieszamy..Na sam koniec dodajemy przyprawy do smaku.
Zachęcam do wypróbowania przepisu bo jest smaczny i przede wszystkim zdrowy.
Bardzo lubię czytać takie wpisy i oglądać filmiki o tej tematyce. Mam nadzieję, że moje propozycje ulubieńców niekosmetycznych przypadną Wam do gustu.
1.Książka
Doktorzy
Rok 1958. Piątka młodych ludzi, Laura, Barney, Bennet, Hank i Seth, zostaje przyjęta na pierwszy rok studiów w najbardziej prestiżowej uczelni medycznej w USA – Szkole Medycznej Uniwersytetu Harvarda. Poznajemy ich splatające się losy, od czasów studenckich, poprzez staże zawodowe, aż po 1978 rok, kiedy są już doświadczonymi lekarzami, specjalistami w dziedzinie pediatrii, psychiatrii, chirurgii, ginekologii i interny. Każdy z nich ma własne marzenia, za których spełnienie zapłaci określoną cenę. Raz dokonane wybory zaciążą na dalszym życiu. Barney i Laura, którzy znali sie od dzieciństwa i uważali za przyjaciół, po latach odkrywają, ile naprawdę dla siebie znaczą. Czarnoskóry Benett będzie musiał walczyć z przejawami rasizmu. Wyjątkowa wrażliwość Setha nie pozwoli mu patrzeć bezczynnie na cierpienie pacjentów. Porażki i triumfy, miłości i zawody miłosne, osobiste tragedie, nieodłączne problemy związane z medycyną, składają się na wielobarwny i prawdziwy obraz życia lekarzy – nie tylko w Ameryce.
Trafiłam na tę książkę przypadkiem i przepadłam. Pochłonęłam ją całą. Dosłownie nie mogłam się oderwać. I niech nie przerazi was ta liczba stron, ponieważ czyta się naprawdę szybko. Jedna z lepszych książek, które ostatnio miałam okazję przeczytać.
Nalewka zapomnienia czyli bajka dla nieco starszych dziewczynek
Jaga ma dobrą pracę w korporacji, samochód jak czołg i ogromne mieszkanie. Prowadzi samotne życie i nie jest szczęśliwa, ale w zasadzie już do tego przywykła. Niespodziewanie jednak cały jej świat rozpada się za sprawą jednej lekarskiej diagnozy... Dziewczyna zaszywa się na prowincji, w skrzypiącej chatce z niedrożnym piecem, i zaczyna nawiązywać nowe, niebanalne znajomości. Z sąsiadką, która okazuje się wiejską szeptuchą, oraz z przystojnym weterynarzem.
Krótka, lekka i przyjemna lektura na wieczór. Taka trochę bajka na poprawę humoru ale naprawdę jest bardzo ciekawa. Również zachęcam do jejprzeczytania.
2) Film
Millerowie
Okradziony z towaru dealer David musi w ramach zadośćuczynienia przywieźć z Meksyku dużą dostawę narkotyków. Dla niepoznaki organizuje więc wymyśloną rodzinę.
Jest to komedia kryminalna, która jest całkiem dobra. Kiedy chłopak zaproponował byśmy to obejrzeli byłam sceptycznie nastawiona, ponieważ spodziewałam się czegoś kiepskiego. Jeśli lubicie takie gatunki filmowe to zachęcam do obejrzenia i pośmiania się.
3) Serial
Krew z krwi
Po śmierci męża-gangstera Carmen zostaje zmuszona do przejęcia jego interesów i walki o bezpieczeństwo swojej rodziny.
Ostatnio nie miałam co oglądać więc zaczęłam wertować seriale. I tak trafiłam na ten. Składa się on z 13 odcinków. Jak wiadomo ciężko jest znaleźć dobry, polski serial, ponieważ większość są to niekończące się telenowele. Jest to serial wzorowany na wersji holenderskiej i moim zdaniem jest godny uwagi. Jeśli macie ochotę to możecie obejrzeć go na Ipli.
4) Program
I kto to mówi?
Program rozrywkowy emitowany na TVP 2 w którym zaproszeni goście (aktorzy i kabareciarze) improwizują scenki na zadany temat.
Uwielbiam oglądać kabarety dlatego ten program niezmiernie przypadł mi do gustu :) Niektóre odcinki są bardzo śmieszne. Polecam.
5) Muzyka
Pharell Williams - Happy
Piosenka i teldysk są świetne. Ukazuje, że ludzie są różni: niscy, wysocy, grubi, chudzi itp. ale każdy z nas jest wyjątkowy. W teledysku bardzo dokładnie to widać. Każdy z osobna pokazuje jak wyraża radość. Wiele miast w Polsce zrobiło własne filmiki do tej piosenki. Moim zdaniem tylko Kraków zrozumiał ideę tego przesłania i zrobił to najlepiej.
Witam was w nowym roku. Mam nadzieję, że zaczął się on dla was dobrze. Chcę się dzisiaj podzielić z wami moją listą postanowień na ten rok. 1. Zmienię swoje złe nawyki i wcielę w życie nowe, zdrowe - chodzi tu przede wszystkim o regularność posiłków, zdrowsze odżywianie. 2. Rozwinę zdolności językowe - przysiądę bardziej nad holenderskim oraz regularnie będę czytała/pisała/słuchała angielskiego, żeby go podszkolić. 3. Znajdę pracę. 4. Zacznę być bardziej spontaniczna i chętna do nowych wyzwań. 5. Będę rozwijać swoją pasję, czyli gotowanie. 6. Będę systematyczna w pielęgnacji ciała. 7. Będę czytała więcej książek i oglądała więcej filmów. 10. Będę cieszyć się życiem, mniej narzekać i zacznę inwestować więcej czasu w rozwój osobisty. A jakie są wasze postanowienia?
Ten produkt gości u mnie już ponad pół roku a jakoś do tej pory nie zrobiłam o nim recenzji. Dzisiaj to nadrabiam :) Chcę przdstawić wam produkt, który kupiłam kompletnie w ciemno. Jest to Marion 7 efektów. Kuracja z olejem arganowym.
Producent twierdzi, że: Kuracja do włosów bez spłukiwania, intensywnie pielęgnuje, wygładza włosy i ułatwia stylizować fryzurę. Jedwabista konsystencja pozwala na równomierne rozprowadzenie preparatu na włosach, jest natychmiast wchłaniana, nie obciąża i nie zostawia żadnych osadów na włosach.
Formuła zawiera bogaty w glicerydy oraz witaminy olejek arganowy pochodzący z upraw ekologicznych, potwierdzonych certyfikatem Ecocert. Olej pomaga zapewnić włosom 7 efektów:
- przywraca piękny połysk
- regeneruje włosy od wewnątrz i wygładza
- ułatwia rozczesywanie i układanie
- wzmacnia i nawilża
- nadaje miękkość i elastyczność
- chroni przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych
Jak widać na pierwszym zdjęciu produkt kosztował mnie 11,50 zł za 50 ml. i kupiłam go w osiedlowej drogerii.
Produkt znaduje się w plastikowej buteleczce z której bez problemu udaje wydobyć się produkt za pomocą pompki. Pompka jest w pełni sprawna (nie zacina się podczas wydobycia produktu a mam już prawię końcówkę produktu). Olejek możemy kupić w dwóch pojemnościach większą 50 ml lub mniejszą 15 ml.
Zapach olejku jest ciężki do sprecyzowania. Trochę słodkawy ale jednak czuć coś chemicznego. Nie jest on jednak zbyt intensywny i szybko ulatnia się z włosów
Możemy ten produkt stosować na mokre włosy jak i na suche. Ja osobiście używam dwie krople na delikatnie osuszone włosy ręcznikiem. Wgniatam serum jedynie w końcówki dzięki temu zabezpieczam je a także powoduje, że moje włosy po wyschnięciu lepiej się kręcą. Nigdy nie zdarzyło mi się aby ten produkt w jakikolwiek sposób obciążył mi włosy (może dlatego, że wolę nałożyć mniej i potem dołożyć aniżeli więcej i mieć tłuste włosy). Włosy po zastosowaniu kuracji są gładnie, mniej się puszą. Od czasu kiedy stosuję olej jako zabezpieczenie końcówek fryzjerka stwierdziła, że mam je w dobrym stanie (nie rozdwajają się).
Jeśli chodzi o skład to nie jest on zbyt ciekawy. Przeważają tu silikony. Z oleji znalazł się tylko arganowy. Według mnie jest to jedyna wada tego produktu, większość obietnic producenta została spełniona a ja jestem z tego produktu zadowolona.
Gdy skończę to opakowanie to kupię jakiś inny olejek do przetestowania. Może wy mi jakiś polecicie? Zapraszam na mojego Facebooka Tu.
Tak jak obiecałam wstawiam kilka zdjęć z mojej okolicy w Bredzie. Zdjęcia zostały zrobione telefonem więc ich jakość nie jest najlepsza. Na razie mam problemy z aparatem więc mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
W następnym post o Holandii będzie nosił tytuł "5 dziwnych faktów o Holandii". Mam nadzieje, że zdjęcia przypadną Wam do gustu.
Moja nieobecność spowodowana była przeprowadzką. Przez wiele dni doprowadzaliśmy mieszkanie do porządku. Swoją drogą zastanawiam sie jak ludzie mogą żyć w takim brudzie i im to nie przeszkadza? Ja wyprowadzając się z danego miejsca zostawiam po sobie porządek, ponieważ to świadczy tylko i wyłącznie o mnie. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Postaram się nadrobić zaległości na waszych blogach.
Obecnie mieszkam w brabancji północnej w mieście Breda. Liczba ludności wynosi ok. 174 tyś. a powierzchnia to 129 km kwadratowych.
Już niedługo postaram się zrobić dużo zdjęć i pokazać wam w jakiej dzielnicy mieszkam, jakie tu są sklepy, jedzenie itp.
Mój komputer odmówił posłuszeństwa więc muszę oddać go do naprawy. Dlatego post pojawia się tak późno. Muszę porobić nowe zdjęcia i wtedy zasypię Was nowymi notkami. Dlatego post na temat Holandii muszę na razie odłożyć ale nie martwcie się będzie na pewno.
W ten słoneczny dzień chcę wam troszkę opowiedzieć o pudrze ryżowym Alkemika.
Producent o swoim produkcie pisze: Puder absorbuje nadmiar sebum. Produkt jest niezwykle lekki , jedwabisty
i łatwy w aplikacji, daje miłe uczucie na skórze. Idealny jako ostatni
etap makijażu. Polecany głównie do cery mieszanej, tłustej i skłonnej
do wyprysków. Może być stosowany na całej twarzy lub jedynie na wybrane
jej partie. Biały kolor pudru, po nałożeniu na twarz staje się całkowicie transparentny.
Produkt kosztuje około 21 zł w katalogu za 25g.
Mam cerę mieszaną i od pudru oczekuję tego aby ją zmatowił na parę godzin. Jest to mój drugi puder transparentny. Pierwszy pochodził z firmy My secret i byłam z niego bardzo zadowolona. Kiedy mi się skończył okazało się że w sklepach nie ma praktycznie żadnego pudru sypkiego (były wyprzedaże szaf) i z pomocą przyszła mi koleżanka. Ona mi go poleciła i złożyła zamówienie dla mnie. Kiedy dostałam produkt to wróciłam do domu i postanowiłam go przetestować.
Część pudru przesypałam do słoiczka po pudrze z My secret, gdyż z niego lepiej się aplikowało. Po przypudrowaniu twarzy przeżyłam pierwszy szok. Buzia wyglądała brzydko, biały proszek osadzał się na włoskach. Stwierdziłam, że może nałożyłam go za dużo. Następnym razem starałam się nabrać jak najmniej produktu i było lepiej ale nie był to zadowalający efekt. Postanowiłam zobaczyć ile czasu moja twarz będzie matowa. Niestety tu doznałam kolejnego rozczarowania, ponieważ po około godzinie trzeba było nanieść poprawki. Próby powtarzałam wiele razy z podkładem, bez podkładu itp. niestety za każdym razem efekt był ten sam. Po paru tygodniach walki postanowiłam zakupić inny puder, który okazał się moim hitem ale o tym opowiem innym razem. A ten oddałam koleżance, która jest z niego zadowolona.
Zapraszam również do polubienia mojego Facebooka :)